Jak zostałem rowerzystą





Moja historia z rowerami

W 2017 roku, z okazji mojej komunii, dostałem mój pierwszy rower.
Był to niebieski rower marki Btwin, model MTB, który zakupiłem w Decathlonie.
Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj - radość,
kiedy pierwszy raz usiadłem na siodło i poczułem wiatr we włosach podczas pierwszej przejażdżki.
Ten rower był moim wiernym towarzyszem na licznych szlakach i ścieżkach, dostarczając niezapomnianych chwil radości.
Jednak w miarę jak dorastałem, zaczęło brakować mi czegoś więcej.
W 2021 roku, gdy w końcu wyrosłem z mojego pierwszego roweru, postanowiłem zainwestować w coś lepszego - gravela.
Wybór padł na Romet Aspre, który kupiłem z własnych pieniędzy.
Pamiętam, jak podekscytowany pojechałem aż do Nowego Targu, żeby odebrać mojego nowego towarzysza przygód.
Od tamtego dnia, mój Romet Aspre towarzyszy mi w każdej wyprawie.
To nie tylko pojazd, ale też wyraz mojej pasji i determinacji.
Razem odkrywamy nowe trasy, zdobywamy szczyty i pokonujemy kolejne wyzwania.


Moje sukcesy i osiągnięcia

Jestem pasjonatem jazdy rowerowej, ale trzymam się wyłącznie sfery amatorskiej.
W moim mieście, Opolu, klub kolarski młodzieżowy jest jedynym miejscem oferującym zajęcia,
jednak niestety są one organizowane w odległych lokalizacjach i w nieodpowiednich dla mnie godzinach.
Dlatego też moje rowerowe doświadczenia ograniczają się do jazdy głównie z tatą,
który jest dla mnie nie tylko towarzyszem, ale także mentorem i inspiracją.
Jazda z tatą odbywa się głównie po asfalcie, co jest konsekwencją zamiany opon z bieżnikiem na cienkie,
przeznaczone do jazdy po twardej nawierzchni. Mimo że trasy są przeważnie płaskie, czasem wybieramy też trudniejsze wyzwania,
takie jak wspólne wycieczki w góry, np. na Górę Świętej Anny.
To tam udało mi się osiągnąć mój osobisty rekord dystansu - 120 km wraz z wjazdem na szczyt.
To nie tylko fizyczne wyzwanie, ale także duma z pokonania własnych ograniczeń. Mój średni tempo na dystansie waha się zazwyczaj w granicach 22-25 km/h.
Jednak niedawno udało mi się osiągnąć coś wyjątkowego - na dystansie 20 km przejechałem w czasie 41 minut, co daje imponującą średnią prędkość 29 km/h.
To osiągnięcie sprawiło, że poczułem się naprawdę dumny z siebie i
dało mi motywację do dalszych treningów i poprawiania swoich wyników.